Urodzony w 1995 roku. Fani żużla kojarzą go z Gorzowem Wielkopolskim. Nie jest to błędne.
Stal Gorzów jest rodzimym klubem Bartosza, który zyskał wśród kibiców przydomek „F-16”.
Jednak mimo skojarzenia z Gorzowem Zmarzlik wychował w niewielkiej wsi o nazwie Kinice,
która oddalona jest od Gorzowa o około 30 kilometrów. Mimo wszystko urodzony został w
Szczecinie, gdyż, jak twierdzą, rodzice, porodówka w Gorzowie nie umywała się do tej
Szczecińskiej.
O 5 lat starszym bratem Bartka jest Paweł Zmarzlik junior. Dlaczego junior? Ponieważ ojcem
jest Paweł senior - właściciel warsztatu ślusarskiego, zajmuje się produkcją ram do motocykli
oraz tuningowaniem silników, a mama ma na imię Dorota.
Jak opowiada ojciec, młodszy syn często odwiedzał jego warsztat i w najmłodszych latach
sam dzięki elektronarzędziom potrafił tworzyć niezwykłe rzeczy. Mimo to obydwóch braci
najbardziej interesowała mechanika. Paweł senior w opowieściach o synu śmiało stwierdzał,
że syn szybciej umiał jeździć niż chodzić. Kiedy w prezencie Bartek dostał autko na
akumulator bardzo się ucieszył jednak zmartwił go brak otwieranych drzwi. Co zrobił młody
Bartosz Zmarzlik? W dosyć brutalny, jak na dziecko, sposób otworzył drzwi przecinając autko
na pół. Ojciec widząc to nie czekał długo i wciągnął syna w motoryzację. Od najmłodszych lat
Bartek jeździł na przerobionych przez niego quadach i motocyklach.
A skąd wziął się żużel? Wziął się z… ulotki. Mimo faktu, że dziadkowie Bartka byli zagorzałymi
fanami tego sportu o czym świadczy chociażby ich pierwsza randka podczas zawodów na
Gorzowskim stadionie to młody Zmarzlik po raz pierwszy o żużlu dowiedział się z ulotki w
sklepie podczas zakupów, a chwilę później podziwiał pokazowy występ zawodników mini
żużla w Barlinku. Gdy w głowie przyszłego żużlowca zrodziło się pragnienie jazdy wśród
innych dzieciaków w podobnym wieku nie zastanawiał się długo i pognał do trenera drużyny
z chęcią dołączenia do niej.
Rodzice Bartka i Pawła byli stanowczy, ale i pozwalali dzieciom na wiele. Pozwalali chłopcom
jeździć pod warunkiem niezaniedbywania szkoły. Każdy rodzic marzy, aby jego dziecko
ukończyło szkołę z czerwonym paskiem. Niestety Bartkowi nawet 5 ze sprawdzianu nie
sprawiała takiej radości jak jazda po torze żużlowym w Wawrowie. Ojciec widząc
zamiłowanie syna zbudował nawet dla niego własny tor, po którym mógł jeździć w przerwie
od treningów. Temu 7-letniemu chłopcu nigdy nie było dość jazdy. Spędzał całe dnie jeżdżąc
czy to samemu czy wśród rówieśników. Kiedy miał 12 lat jeździł już dużym motocyklem ze
względu na swojego brata – starszy miał więc młodszy też chciał.
Bartosz Zmarzlik w tamtym momencie nie wyobrażał sobie życia bez czarnego sportu. Przez 3
sezony startował w mini żużlu i zdołał zdobyć podium w Pucharze Polski oraz tytuł
Drużynowego Mistrza Kraju. Mimo to wciąż jego największym marzeniem była jazda na
pełnowymiarowym sprzęcie. Po kilkuset błaganiach skierowanych do trenera Stali Gorzów,
Stanisława Chromskiego o pozwolenie na przejechanie choćby kilku okrążeń na większym
motocyklu trener był już tak poirytowany, że na słupku parkingowym przy stadionie
narysował linie, do której Zmarzlik powinien urosnąć, aby móc wjechać klasycznym żużlowym
motocyklem na tor.
Zmarzlik nigdy nie grzeszył wzrostem i trener nie spodziewał się, że Bartek tak szybko
osiągnie wymagany wzrost. W ciągu zaledwie dwóch tygodni młody zawodnik sięgał już do
wyznaczonej linii. Jak się okazało, co wykrył trener, podopieczny trochę pomógł anatomii i
pożyczył od mamy kozaki, dzięki którym jego wzrost znacznie się zwiększył. Mimo tego
podstępu trener w końcu się zgodził i nie pożałował tej decyzji. Okazało się, że Bartosz
świetnie radzi sobie na większym motocyklu i jest wręcz niesamowity w tym co kocha.
Niestety przez wzrost zespół mechaników zobowiązany był przerobić ramę w motocyklu,
gdyż w inny sposób nie sięgał nogami do ziemi.
Jak się później okazało zgodę na treningi na dużym torze musi wyrazić również prezes klubu,
a nie sami rodzice. Trener był przejęty, gdyż to on od chwili podpisania dokumentów pełnił
opiekę nad zawodnikiem i brał za niego pełną odpowiedzialność. Trzy lata nie spałem –
opowiadał w telewizji.
Pierwsze treningu na stadionie Gorzowskiej Stali pokazały, że Zmarzlik ma w sobie coś więcej
niż tylko żużlową pasję. W momencie rozpoczęcia treningów gorzowski tor był świeżo po
remoncie przez co łatwo łapał wilgoć i stawał się jak gąbka co spowodowało, że wielu
zawodników sobie nie radziło na treningach. W końcu nadszedł czas na to, aby trener wpuścił
Bartka na tor. Co się wtedy stało? Okazało się, że Zmarzlik czuje się jak u siebie w domu
pokonując cztery okrążenia na pełnym gazie. Wszystkiemu przyglądał się wtedy Tomasz
Gollob, który jeszcze wtedy nie znał młodego żużlowca tak dobrze i sam nie dowierzał
własnym oczom.
Po pierwszych próbach na torze przyszedł czas na licencję. Bez niej żużlowiec nie miał szansy
wystartować w zawodach. Licencję przyznaje zawodnikom od 15 roku życia, którzy zaliczą
egzamin w formie praktycznej oraz teoretycznej. Mimo, że nie każdemu udaje się zdać
egzaminy za pierwszym razem to naszemu bohaterowi nie sprawiło to najmniejszego
problemu. Niestety regulaminy pozwalały na start w lidze zawodnikom od 16 roku życia i
Zmarzlik musiał zadowolić się zawodami młodzieżowymi, w których jak na młodego
zawodnika radził sobie świetnie.
Nie każdy adept egzamin na tzw. żużlowe prawo jazdy zdaje za pierwszym podejściem, ale
Bartosz Zmarzlik nie miał z tym większych problemów. Swój „papierek” zdobył 8 czerwca
2010 roku na torze w Częstochowie. Na starty w lidze był jednak jeszcze za młody, ponieważ
do nich uprawnieni są tylko ci posiadacze licencji, którzy ukończyli szesnasty rok życia.
Pozostali muszą się zadowolić występami w zawodach młodzieżowych, w których Bartek od
samego początku osiągał wyśmienite wyniki jak na tak młodego zawodnika.
Żużel to zdecydowanie niebezpieczny sport. Przekonał się o tym Paweł Zmarzlik junior, który
w finale Srebrnego kasku doznał upadku, w wyniku którego złamał dość udową, doznał
pęknięcia kręgosłupa oraz krwiaka mózgu. Mimo szczęśliwego zakończenia, matka
żużlowców była tak przerażona, że zabroniła młodszemu synowi jazdy. Na szczęście za
Bartkiem wstawił się jego brat, za co do dziś jest mu wdzięczny, bo to on, można uznać,
otworzył mu drzwi do kariery.
Bartosz miał nie tylko ogromne wsparcie rodziny, ale i samego Tomasza Golloba, który dzielił
się z nim wszystkim wskazówkami odnośnie do jazdy, mechaniki, warunków atmosferycznych
panujących na torze i wieloma innymi.
2010 rok był początkiem kariery żużlowca. W debiutanckim sezonie w barwach Stali Gorzów
zdobył złote medale w Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostwach Polski (MDMP) oraz
złoty i brązowy w Lidze Juniorów. Swoich zacięciem wywalczył również tytuł Młodzieżowego
Indywidualnego Mistrza Wielkopolski zdobywając 85 punktów w całych zawodach. W tym
samym roku swój debiut zaliczył również w Szwecji podczas klubowych mistrzostw w
barwach Gnistorny Malmo, który to klub reprezentował przez zda najbliższe lata.
Bartosz Zmarzlik jest jednym z trzech zawodników, który na swoim koncie ma tytuł
Indywidualnego Mistrza Świata zdobyty w 2019 i obroniony rok później. W swojej kolekcji
posiada łącznie 19 medali, które z całą pewnością nie są jego ostatnimi.